Szybko poszło - jak tylko skończyłam poprzednią kwiatową dziewczynkę wzięłam się za kota czarownika. Haftowało się na tyle fajnie, że postępy było widać prawie od razu. Chciałam zrobić z tego dwa wpisy, ale mnie tak wciągnęło, że zamiast pisać haftowałam dalej, aż skończyłam cały obrazek :)
Kilka dni później prezentował się już tak:
Podsumowując pracę nad tym obrazkiem - polubiłam się z lnem :) Teraz już wiem, że bardziej mi odpowiada, bo jest zdecydowanie miększy od kanwy. Poza tym podoba mi się w przypadku obrazków bez pełnego tła :) Na pewno będę jeszcze z niego korzystać. Wzór to La Charabosse od firmy Nimue, kanwa to Belfast 32ct. Z jednej strony cieszę się, że kolejny obrazek ukończony, a z drugiej strony haftowało się tak fajnie, że aż szkoda że już się skończył :)
Piekny-) hafty bez tla lepiej wygladaja na lnie...szkoda, ze niewszyscy to rozumieja-( pozdr.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale ważne, że autorom się podobają a haftowanie i efekt końcowy sprawiają przyjemność :)
UsuńThis is so pretty!
OdpowiedzUsuńFajne hafty mają to do siebie, że najpierw mamroczesz jak to ciężko, albo wolno idzie, a jak skończysz to trochę smutno, że poszło za szybko;D
OdpowiedzUsuńWspaniały kocur! Oj mają tę koty magię w sobie i teraz już wiadomo czemu - naprawdę czarują. :) Piękny haft.
OdpowiedzUsuń